-
Modlitwa lepsza jest od snu (TN)
Spacer po Sousse. Nie ma co się pchać na suk, czyli targowisko. Harmider i nieustanne nawoływanie, nawet po polsku. „Dobra woda zdrowia doda!” – ktoś nauczył Arabów tego zdania i teraz pół miasta je powtarza, wcale pewnie nie zdając sobie sprawy ze znaczenia tego zdania.Na obrzeżach starego miasta jest spokojniej. Nawet turystów jakby mniej. Można spokojnie przeciskać się przez wąskie uliczki i podpatrywać Tunezyjczyków w ich zwykłym życiu. A to dostawca mąki właśnie przynosi towar, a to dzieciaki grają w piłkę na jakimś kawałku betonu, a to fryzjer przycina kruczoczarne włosy Araba w średnim wieku.Sousse bardzo ładnie wygląda z dachu kawiarni, a właściwie – herbaciarni. Miasto wydaje się być monolitem. Nic tylko beżowo-szara masa betonu upstrzona antenami satelitarnymi. Coś jednak jest w takim widoku. Zwłaszcza gdy doda się do tego oprawę dźwiękową. Gdy nadchodzi czas modlitwy, ze wszystkich kierunków…
-
Smacznej bombki!
Wyszystkim Czytelnikom mego bloga składam życzenia wielu udanych zdjęć i mnóstwa wycieczek w fajne miejsca. A właściciwie, co widać na zdjęciu, życzenia składa cała moja rodzina. I robimy to lekko w borowiackim stylu …
-
Słabo było widać wielbłąda (TN)
Teraz lepiej. Już jest w całości.
-
Pod amfiteatrem (TN)
Przejście pod sceną, na której rozgrywały się walki gladiatorów. Ciemno, duszno, za chwilkę z naprzeciwka pobiegnie zakrwawiony niewolnik. WIKIPEDIA.PL:amfiteatr zbudowany w latach 230-238 n.e., którego pomysłodawcą najprawdopodobniej był cesarz Gordian I. Jest on najbardziej spektakularną rzymską budowlą w Afryce Północnej. Zachował się w lepszym stanie niż rzymskie Koloseum i jest trzecim co do wielkości amfiteatrem na świecie. Powierzchnia tego zabytku ma kształt elipsy o obwodzie 427 m, długości 149 m i szerokości 124 m, widownia zaś wznosi się do 36 m. W szczytowym okresie mieściło się w nim 30-35 tys. widzów.
-
Argymir i لجم (TN)
Lubię amfiteatry, czuć w nich patynę czasu, szczęka opada na widok kunsztu architektoniczno-inżynierskiego ich budowniczych. Chciałbym mieć wehikuł czasu, by się przeniść do momentu, gdy na arenia odgrywano jakieś walki gladiatorów. Oczywiście musiałbym mieć ze sobą aparat, najlepiej d300, którego ciągle dla mnie nie ma.
-
Wielbłąd w el-Jem (TN)
Gdzie te wielbłądy? Chłopcy byli w Afryce, która kojarzy im się z morzem piachu, a nigdzie nie widzieli garbusów, nieodłącznego elementu pustynnego wystroju.Coś trzeba było robić.Całe szczęscie, że za amfiteatrem w el-Jem, pomiędzy straganami z duperelami dla turystów, ustawił się, podobnie duperelowaty, posiadacz wielbłąda. Kilka blaszanych denarów, kółko dookoła asfaltowatego placu i Afrykę można było mieć zaliczoną. Dzieciom to wystarczyło.
-
Dwie laski (TN)
Ach ta tunezyjska młodzież! Gdzie ten brak skrępowania! 😉
-
Kot (TN)
Nie lubię kotów. W naszej kulturze kulinarnej nie mają one żadnego znaczenia. Ale czasami stają się one fajnym obiektem do fotografowania. A ten kotek w Suse to chyba miał płacone przez właściciela straganu z garnkami, żeby przyciągać klientów.Antoś chciał go nawet głaskać, ale zaraz podskoczyła do nas jakaś Francuzka i ostrzegła, że tunezyjskich kotów nie wolno dotykać, bo przenoszą Starsznie Straszliwą Chorobę (SSCh) !!!
-
Tunezyjczycy się kapią (TN)
Kobiety wchodzą do morza w ciuchach, całe zawinięte w stroje, w których chwilkę wcześniej łaziły po ulicy. Faceci do kąpieli ubierają dłuższe szorty. Przynajmniej w Monastirze. W Tunezji byliśmy w połowie października. Dla nas było w sam raz, woda w morzu ciepła, czy dla miejscowych też – nie wiem, tłumów autochtonów w wodzie nie widziałem, ale udało mi się podpatrzeć pewien ciekawy układ choreograficzny.
-
Skok (TN)
Tam było naprawdę niebezpiecznie. Chłopak skakał kilka centymetrów od skał wychylających się z wody. Trochę w bok i mógłby roztrzaskać się na amen. No ale miał wprawę i jakoś krzywda mu się nie stała. Za to bardzo się cieszył, gdy mu pokazałem serię zdjęć, na których skacze do wody.