-
Reke vam ne damo! Dlaczego rzeki są ważne?
„Reke vam ne damo!” – to hasło protestów w obronie wód serbskich. Mieszkańcy Topli Do i ekologiczni aktywiści nie chcą degradacji krajobrazu Starej Planiny. Ja też nie chcę. Dlatego pojechałem do wsi pod Pirotem, by wziąć udział w proteście przeciwko budowie minielektrowni. Razem z Danielem Frymarkiem zrobiliśmy króciutki film będący zajawką dłuższego materiału, a która to zapowiedź naświetla w skrócie istotę problemu i pokazuje mieszkańców Topli Do. Za organizacją protestu stanęła fejsbukowa organizacja „Odbranimo reke Stare Planine”. Skupiła ona ekologicznych aktywistów z całego kraju. Chociaż słowo „aktywistów” tutaj nie pasuje. Ci ludzie to właściwie miłośnicy przyrody aktywnie promujący turystykę górską. Sprawa zaczęła robić się głośna, gdy światło ujrzał projekt budowy małej hydroelektrowni na rzeczce w Topli Do. Wyobrażacie sobie, by w naszych Pieninach w Wąwozie Homole zbudować malutką tamę, a wodę zamiast w naturalnym korycie, puścić kilkusetmetrowymi rurami…
-
Więzienie za śmieci? W Serbii to możliwe
Więzienie za śmieci? O co tu chodzi? Czy za zorganizowanie akcji czyszczenia rzeki i jej brzegów można pójść za kratki? W Serbii można Taki los czeka Nensi Radojković i Aleksandra Jovanovića Ćutę, dwójkę aktywistów z grupy „Odbranimo reke Stare planine” (Obronimy rzeki Starej Planiny). Grupa, zgodnie z duchem naszych czasów, zorganizowała się na facebook’u i obecnie liczy sobie 73 tysiące członków. Powstała w ramach sprzeciwu przeciwko rządowemu projektowi budowy na serbskich rzekach kilkuset mini elektrowni wodnych, głównie na pograniczu z Bułgarią. Dwójka wspomnianych wyżej ekologów … chociaż może to zbyt mocne i poważne słowo … po prostu ludzi kochających przyrodę i swoją Małą Ojczyznę – utworzyła pod koniec listopada ubiegłego roku na portalu społecznościowym wydarzenie. Ludzie! Jest robota. Przyjeżdżajcie do wsi Rakita. Trzeba zabrać worki. Musimy oczyścić rzekę i jej brzegi z plastiku. A potem usiądziemy…
-
Topli Do wskazówki praktyczne – gdzie spać i jeść?
Topli Do wskazówki praktyczne dla wymagających turystów. Ale najpierw o zagrożeniu. Trzeba się spieszyć, żeby zobaczyć stare Topli Do. Trzeba się spieszyć, zanim tutejsze rzeki zostaną poryte spychaczami, a w koryta źli ludzie wkleją kilometry stalowych rur, które będą się komponować z krajobrazem jak Matejko z Picassem. Może do tego nie dojdzie. Może… Topli Do wskazówki praktyczne. Dla kogo ta wieś? A dla kogo jest ta wieś? Dla ludzi ceniących bardziej samotność niż krupówieckie tłumy. Dla amatorów swojskiego jedzenia, serów, pomidorów z przydomowego ogródka, takiej też papryki i ziemniaków. No i cebuli. Zapomniałbym o cebuli. A chleb? Chleb trzeba przywieźć albo pochodzić po wsi, może ktoś upiecze. Pierwsze kroki najlepiej skierować do Ružki Petrović. Ona jeszcze piecze chleb. Przy okazji sprzedaje ser, czasami owczy, czasami krowi, czasami mieszany. Czterysta dinarów…
-
Swojskie mleko w Topli Do. Jeszcze jest dostępne!
Swojskie mleko to smak dzieciństwa. Wszyscy jednak żyją tutaj przeszłością, która oczywiście, jak każda przeszłość, była lepsza od obecności. – Na łąkach pod Midżorem po wojnie pasło się dziesięć tysięcy krów – wspomina Vukašin Petrović. Dzisiaj Vuk jest największym gazdą w Topli Do, ale na jego majątek, oprócz pięćdziesięciu krów, składa się też praca trójki synów. Swojskie mleko w Topli Do, zasługa Vuka Podwórko ich zapchane jest ciężkim sprzętem do zwożenia drewna. W domu na stałe mieszka tylko jeden z domowników. Reszta albo pasie krowy na hali, albo wozi buczynę do Pirotu. Albo wykonuje jeszcze jedną czynność, która stanowi o pięknie tej miejscowości, a którego bazą jest mleko. Dwa konie zwożą codziennie kany pełne białej cieczy. To prawdziwe, swojskie mleko. Wtedy któryś Petrović zabiera się za robienie sera. Pod domem, w ciemnej komórce, na sprzęcie używanym jeszcze przez dziadków. A kamień do odciskania…
-
Orka konna w Topli Do – Stara Planina
Orka konna, z pewnością to już rzadki w Polsce widok. Tymczasem życie mieszkańców Topli Do to harmonia między przyrodą, porami roku i człowiekiem uzależnionym od kaprysów natury. Ziemniaki nie pryskane, bardzo smaczne W połowie kwietnia wszyscy rzucili się do sadzenia ziemniaków. Ziemia na Starej Planinie jest tłusta i intensywnie czerwona od związków żelaza. – Moi goście z Belgradu kupują ziemniaki z Topli Do, bo są bez nawozów i nie są pryskane – mówi Najda, właścicielka jednego z domków letniskowych. Z tym pryskaniem bywa różnie. Jedni pryskają, drudzy tego nie robią. Jedni nawożą gnojem, drudzy sypią sztuczny nawóz. Nie zmienia to faktu, że toplodolskie „krompiry” są bardzo smaczne. Orka konna, to jest ekologia! Jovko i Svetla przygotowują właśnie redliny pod ziemniaki. Kobieta pomaga koniowi zachować prostą linię, chociaż z daleka wydaje się, że to ona ciągnie konia, bo to ona jest przecież…
-
Pasterz ze Starej Planiny. Rok przed śmiercią
Boško, mój ulubiony pasterz ze Starej Planiny, ma osiemdziesiąt lat. Zbocze, na którym pasie kozy, jest bardzo strome, ale to właśnie z tego miejsca roztacza się najpiękniejszy widok na położoną w dole wieś. A kilka metrów wyżej widać już Midžor. W ręku trzyma štap, czyli kij, podstawowe wyposażenie pasterzy i planinarów – osób chodzących po górach. Patyk ma dwa zadania. Czasami staje się trzecią nogą, która ułatwia schodzenie ze stromych zboczy. Przydaje się też do ostrzegania węży. Pasterz stuka w wystające kamienie i z hałasem rozsuwa trawę. Dudnienie płoszy gady, które boją się ludzi i w porę czmychają. W Serbii dwa gatunki węży są naprawdę groźne: poskok i šarka. Ten pierwszy ma róg na czubku nosa i, według opowieści, wchodzi na drzewa, skąd skacze na ofiary. Bohater tego posta, Boško, pasterz ze Starej Planiny, zmarł rok po zrobieniu…
-
Deda Ivan gra na fruli. Wieczór w Topli Do
Deda Ivan gra na fruli – czyli o tym, co można robić w wsi daleko odsuniętej od cywilizacji – u podnóża najwyższego szczytu w serbskiej części Starej Planiny. Deda Ivan ma przeszło dziewięćdziesiątkę. Wieczorem, gdy ciemność oblewa najpierw Topli Do, a potem najwyższe szczyty Starej Planiny, z malutkiego domku w górnej części wsi wydobywa się wesoły dźwięk jego piszczałki. Mieszkańcy Topli Do mówią na ten prosty instrument „frula”. Syn dedy Ivana, Peda, wyciąga na stół bogactwo jego gospodarstwa. Chodzi głównie o rakiję i ser owczy. Koncert idzie pełną parą. Chociaż muzyka jest wspaniała, szybko zabieramy się za konsumpcję smakołyków. Peda całe życie grał na akordeonie. Nawet w wojsku. Potem dorabiał na weselach. Deda Ivan gra na fruli za dnia, ale uwielbia także czytać. Głównie książki o zdrowiu i leczeniu. Stara Planina obfituje w zioła, a Deda…
-
Impreza u Dragana. Wieczorne atrakcje Topli Do
Impreza u Dragana to może zbyt duże słowo. Ot, zwyczajne wieczorne odwiedziny. Chodziliśmy do niego spod opuszczonej szkoły, przed którą mieliśmy rozbite namioty. Tak dobrego człowieka jak Dragan Golubović to dawno nie spotkałem. Poznaliśmy się kilka lat temu w centrum Topli Do. Już wtedy jego uczynność i gościnność była urzekająca. Dragan ma dom w środku Topli Do. Właściwie to ma trzy domy, a miał i cztery. Jeden sprzedał komuś z Pirotu. Nowy właściciel pięknie odnowił gliniany domek. Posiadłość wyraźnie się teraz odróżnia od reszty zabudowy w całej wsi. Drugi dom Dragana jest w sąsiedztwie pirotczyka i czeka na nowego właściciela. Dragan sprzedaje ojcowiznę, a sam pomieszkuje w „kući” należącej kiedyś do rodziców żony. Poza tym Serb ma dom w miejscowości doklejonej do Pirotu. Dragan dorobił się na budowach w krajach arabskich za czasów Jugosławii. Teraz żyje za psią…
-
Sklepowe życie w Topli Do dwa lata później
Sklepowe życie w Topli Do to namiastka kafany. Kupowanie mąki to tylko pretekst do głębszych interakcji społecznych. To była już trzecia moja wizyta w serbskiej wsi u podnóża Starej Planiny. W 2007 roku w necie znalazłem widoczek podobny do powyższego. Dlatego pojechałem tam pierwszy raz. Krajobraz mnie zachwycił. Jednak to mieszkańcy Topli Do mnie najbardziej zachwycili. Okazali się niezwykle serdeczni, dlatego postanowiłem wracać tam częściej. Sklepowe życie w Topli Do – Jelenko W 2010 roku pisałem o sklepie w Topli Do. Prowadzi go lokalna spółdzielnia. Przez trzy lata trochę się tu zmieniło. „Prodavnicę” otynkowano i pomalowano. Zmieniono dach, powstało zadaszenie. Sprzedawcą ciągle jest Jelenko (z prawej), który dojeżdża do Topli Do z sąsiedniej wioski. Sklep otwiera na cztery godziny, Do południa trzeba się pospieszyć, by zdążyć kupić najpotrzebniejsze towary. Całe życie…
-
Najpiękniejsza wieś w Serbii nazywa się Topli Do
Najpiękniejsza wieś w Serbii nazywa się Topli Do i leży na Starej Planinie u stóp Midzora, najwyższej góry w tym państwie. Dlaczego uważam tę wieś za tak wyjątkową? Spokój, cisza, beczenie kóz i owiec, chill i minimalizm. Czego chcieć więcej od życia? Dlatego warto na kilka dni zaszyć się w prawdziwej Serbii. Trochę dużo zdjęć, ale chciałbym już skończyć na blogu tegoroczną Serbię i opisać najfajniejszą wioseczkę w tym państwie. Dlatego wrzucam kilkanaście zdjęć z Topli Do. Wiem, że znowu tu wrócę, bo ciągle jest tu coś do zobaczenia. Góry czekają na zdobycie. Mieszkańcy czekają na gości. A bratanek Maksiu, na zdjęciu powyżej, oczywiście też jest zadowolony z pobytu w Topli Do. Ognisko pod starą szkołą. Dzieci nie chodzą tutaj już 25 lat. Na placyku przed nią tylko ktoś wypasa konie. Można tu się bez problemu i niczyjej zgody rozbić…